W sobotę, po apelu pod szkołą w Wałdowie, podczas którego odczytaliśmy list od Mauiego, mówiący o naszej misji odnalezienia Serca Tefiti, wyruszyliśmy z plecakami na plecach, przez lasy, łąki i pola nad Jezioro Rudnickie.
W drodze prowadziła nas słowna mapa od Mauiego, ale ponadto musieliśmy wykazać się zdolnością nawigacji i odnaleźć swoje miejsce na tradycyjnej mapie, a następnie zdobyć tekst piosenki, która chodziła Mauiemu po głowie. Oczywiście była to piosenka "Pół kroku stąd", która od tego momentu chodziła po głowach również nam. Zasłużyliśmy sobie na przynależność do plemienia i tym samym otrzymaliśmy piękne tatuaże. Budowaliśmy też łódź i krótko przed dotarciem na miejsce pokonaliśmy pierwszego wroga, Tamatoe, wstrętnego, chytrego kraba.
Gdy dotarliśmy na miejsce rozłożyliśmy namioty i zjedliśmy wyczekiwany tak długo obiad. Budowaliśmy szałasy, które musiały przetrzymać sztorm w postaci bombardowania balonami z wodą, a gdy słońce już zachodziło, odbyliśmy bieg samarytański ratując osoby ucierpiałe przez Tekle, złego boga ognia. Nie zabrakło także tradycyjnego świeczkowiska, a na nim towarzyszącej nam przez cały biwak piosenki. Będąc w klimacie późnego wieczoru należy wspomnieć o pięknej uroczystości mającej miejsce w rudnickim lesie. Druhna Michalina Radacka założyła na ramiona barwy drużyny, a druhna Oliwia Majer wraz z druhną Pauliną Strehlau złożyły Przyrzeczenie Harcerskie, temu wydarzeniu towarzyszyło Serce Tefiti, które po zgaszeniu ognia świeciło własnym światłem.
Jeszcze tego samego dnia, zakłócając ciszę nocną druhny Eweliny, cała drużyna wpakowała się do jej namiotu śpiewając "po dziewiętnaste sto lat" za co, po raz kolejny, Druhna serdecznie Wam dziękuję.
Nazajutrz harcerzy obudziła piosenka, tak, wciąż ta sama. A podczas śniadania naszedł nas, zupełnie niespodziewanie, drużynowy! Druhowi Bartkowi udało się do nas przyjechać i wspólnie przeszliśmy drogę powrotną. Podczas niej rozwiązywaliśmy zagadki oraz tworzyliśmy zielniki.
Pod ukochaną wałdowską szkołą odbył się apel kończący biwak, w rozkazie została otwarta próba mł. Maćka na odkrywcę. A po nim długo wyczekiwana chwila, rozstrzygnięcie, który zastęp sprostał zadaniom najlepiej i zasłużył na Serce Tefiti. Tak więc Serce powędrowało w ręce zastępowej Przypływu!
Biwak nie należał do najłatwiejszych, przechodząc na własnych nogach, z dobytkiem na plecach, kilkadziesiąt kilometrów pokonywaliśmy słabości, uczyliśmy się pokory i wzajemnego wsparcia. Było to piękne przeżycie, w egzotycznym klimacie i w gronie przyjaciół, mile wspominane przez wszystkich. Ogólnie rzecz biorąc wspaniała przygoda!
Dziękujemy za obecność i zaangażowanie, Serce Tefiti świeciło dla nas wszystkich!
-Komenda Biwaku
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz